Krótka historia kiczu (1)…

Możliwe, że pierwsza była Maryla Rodowicz, a może Jerzy Połomski albo Bony M. ? Dla mnie pierwsze nieświadome zetknięcie z kiczem to widok tego pana z fryzurą „na baranka” i ciemnoskórych tancerek, śpiwających coś Jamajce. Już prawie zapomniałem o istnieniu Goombay Dance Band (swego czasu żadna impreza rodzinna nie mogła się odbyć bez tego szlagworta), gdy dzisiaj wracając z pracy, minął mnie samochód w którym słuchał ktoś tej piosenki na cały regulator.

No a teraz sobie nucę… mhmmmm

Komentarzy 5 to “Krótka historia kiczu (1)…”

  1. jah Says:

    masakryczne… toż to camp w pełnym wydaniu… no powiedzmy, że w pełnym … spokojnie melodia, estetyka i ten „kolo” stanowią niezłą inspiracja dla M. Witkowskiego 😉

  2. lizzardo Says:

    Jah – najgorsze jest jednak to, że ta melodia jest tak „zaraźliwa”, że potrfafi „zarwać” pół nocy kołacząc się po glowie 😉 No i jeszcze ten połykacz ognia 🙂

  3. marga77 Says:

    nieno, to mnie zalatwiles, zasne z trwalna ondulacja pod powiekami, a w mozgu bedzie hmlllajamajkaomlllajamajka 😀

  4. lizzardo Says:

    Marga – Dzisiaj już lepiej, ale wczoraj wścieklizny dostawałem, tak mi się ta melodia przyczepiła 🙂

  5. Krótka historia kiczu (2)… « Xanadu 2.0 Says:

    […] Krótka historia kiczu (1)… […]

Dodaj odpowiedź do jah Anuluj pisanie odpowiedzi