Zaniosłem dzisiaj do pracy kilogram krówek. Zostały skonsumowane w ciągu pięciu minut. Przy okazji Żubrówka już nie robi wrażenia, na topie jest Pan Tadeusz i Wódka Dębowa.
Poznałem osobiście drugiego w życiu Chilijczyka, jednego znam z korespondencji a drugiego wirtualnie 😉 . Razem czterech 🙂 . Swoją drogą ciekawe, po raz kolejny usłyszałem, że mieszkańcy drugiej ojczyzny Ignacego Domeyki traktują Brazylię jak my Słowację i potwornie nie lubią Argentyńczyków.
Dodałem kilka linków, do agencji informacyjnych. Tak przy okazji, nasunął mi się wniosek, że linki istnieją na zasadzie „sobie a Muzom”. Zresztą od samego początku blogowania linki traktuję jako „niezbędnik” i specjalnie mnie to nie dziwi.
Wychodzi na to, że Wrzesień w Walii będzie gorący i suchy. W czerwcu powódź, we wrześniu susza.
I jeszcze tak na posumowanie, taki mi się widoczek Newport pstryknął jakiś czas temu i takie widoki na jakiś czas znikną z nieba…
6 września, 2007 o 11:54 pm |
jak by to bylo wedlowskie ptasie mleczto, to juz bym sie slinila 😉 moj mlodszy ma kolege chinczyka, na imie ma Alexander, bo jeat dzieckiem z adopcji, bardzo grzeczny chlopak, ale nie lubie mu dawac jesc, bo klania sie potem bez konca 😉 a Zubrowki wieki nie pilam, tu wystepuje w ilosciach sladowych i jest piekielnie droga …
jak to goracy i suchy?! ja sie tak nie bawie, od trzech dni mam wlaczone ogrzewanie 😦
7 września, 2007 o 12:00 am |
A to już wiem dlaczego grynszuc tak trzepie autokary na Wyspy 🙂 i rekwirują tyle flaszek 🙂 . O ptasim mleczku nie pomyślałem, to by dopiero „poszło” 🙂 Nie wiem jak długo, ale tak mówią, że ciepło będzie.
7 września, 2007 o 9:19 am |
Taka mała dygresja n/t alkoholi naszych rodzimych, które robią wrażenie na obcokrajowcach, zauważam że w dalszym ciągu miód pitny robi także wielką furorę (tylko oczywiście nie podłe czwórniaki).
Pozdrówka i miłego weekendu:)
7 września, 2007 o 2:25 pm |
U mnie faza Wodki Debowej przeszla w faze Balsamu Pomorskiego. Sliwki w czekoladzie utrzymuja sie na czele peletonu, aczkolwiek gonia je czekoladki marcepanowe Mieszka.
Polecam tez Soplice w wersji luksusowej za bodajze 80zl, ze zlota nakretka, w smiesznym ksztalcie kopnietej lzy. Robi wrazenie.
7 września, 2007 o 7:16 pm |
Cholera, teraz mam ochotę na krówki 😉
7 września, 2007 o 8:22 pm |
najlepsze krówki są robione w moim Miasteczku. Jak sie pójdzie do sklepu firmowego to można kupić „mordoklejki” . Pyyyycha
7 września, 2007 o 9:31 pm |
Konread – miody też przeoczyłem, a bardziej tradycyjny napitek niż gorzałka 😉 Miłego weekendu również.
Vierablu – Dzięki za podpowiedzi 🙂 W przyszłości wykorzystam 🙂
Semp – z likierem? 😉
Takajedna_ja – może kiedyś będzie okazja, żeby spróbować 🙂
9 września, 2007 o 3:15 pm |
uwielbiam krówki:)
swoją drogą przypomniała mi się historia o której słyszałam kilkanaście lat temu.Polskie Krówki były chętnie kupowane w Indiach, ale na początku wysłano te cukierki do Indii w typowych papierkach z namalowaną krówką-niestety całą partię zwrócono- krfowy jako tamtejszej świetoci nie wolno było uwieczniac na obrazkach, a co dopiero..na opakoaniach cukierków:)
…swoją drogą,ci co zeżarli te Krówki u Ciebie w pracy-wiedzą co dobre:)